Zamiast klasycznego rosołu z kury można wybrać roślinny wywar pełny bogatych aromatów. Jednak gdy łapie nas przeziębienie, komu chce się stać kilka godzin nad gotującym się bulionem? Na ratunek nadciąga zupa miso, gotowa w 10 minut – a nawet mniej!
Zupę miso odkryłem zupełnie przypadkiem i trochę od końca, bo zaczęło się od misek. Piękne małe miseczki w charakterystyczne wzorki z azjatycką łyżką od razu przykuły moją uwagę. Jak na ironię – jeszcze nigdy takiej nie kupiłem – ale uprzedzam nie jest to taka jak widoczna na zdjęciu: a mała, czarna z czerwonym wnętrzem i z charakterystyczną pokrywką, koniecznie wygooglujcie. Od tego zaczęło się szperanie: co to, jak to i do czego? I tak teraz już od długiego czasu, gdy tylko zaczyna się sezon jesienno-zimowy, w którym modne jest przeziębienie i grypa, sięgam właśnie po zupę miso.
Ej, ale co to jest?
Miso to japońska pasta z fermentowanych nasion soi, często z dodatkiem ryżu bądź jęczmienia – występuje w wielu odmianach. Jest bogata w białko, sporo witamin i minerałów – zupa na jej bazie to idealny zastrzyk odżywczy, a to przecież tylko pasta – którą można również wykorzystać jako przyprawę – prostą „kostkę rosołową”. Prosta zupa na jej bazie tradycyjnie stanowi dodatek do posiłku i jest spożywana nawet na śniadanie – to dobry pomysł, by zacząć dzień pełny energii! W tym przepisie przygotujecie najprostszą wersję z dymką i tofu – ale możecie dorzucić tam swoje ulubione warzywa np. marchew, pieczarki i dowolne zielone liście.
Gdzie kupić?
Pasta miso jest już coraz powszechniej dostępna w supermarketach. Szukajcie jej w pobliżu azjatyckich produktów, składników do sushi lub po prostu w sklepach z żywnością orientalną.
500 ml wody, bądź wegańskiego bulionu dashi
2 – 3 łyżki jasnej pasty miso
połowa pęczka cebuli dymki
100 gramów tofu naturalnego lub więcej
1 arkusz glonów nori
pak choy, dowolne zielonoliściaste warzywo, nawet nasz poczciwy jarmuż
sos sojowy (opcjonalnie)
2. Tofu pokrój w kostkę, posiekaj dymkę oraz zielone liście pak choy/jarmużu i dodaj je do gorącej zupy. Zamiast soli (choć sama pasta jest już dość słona) do zupy dodaj sosu sojowego – jeśli czujesz taką potrzebę.
3. Potrzymaj chwilę na kuchence i gotowe! Podawaj w małych miseczkach z dodatkową dymką. Smacznego!
Glony się rozleciały i zupa stała się mdła. Proponuję zmienić przepis i wrzucić glony przed samym jedzeniem.
moja ukochana zupka, modyfikuję i robię coś w stylu miso/ ramenu, dorzucam na talerz kimchi, imbir marynowany i kukurydzę – każdy, komu ją pokazałam, zakochał się po pierwszym talerzu <3
Zamiat nori proponuję wakame, dodajemy je a sam koniec gotowania.
Wakame też super!
Uwielbiam zupę miso w zimie to moja najszybsza opcja by zjeść coś gorącego
Jeeej, dla mnie to było okropne. :( Nie wiem, dziwny smak tej zupy. Nie byliśmy w stanie zjeść.
Pycha :-) Do bulionu dodałam wywar z grzybów który pozostał mi po ich gotowaniu (do świątecznych pierogów oczywiście), a zamiast nori wrzuciłam wodorosty wakame. Bez dymki niestety, ale mocno grzybowe miso wyszło znakomicie.
Pozdrawiam
Jagoda
W książce przepisie na ramen w składnikach podany jest liść nori, ale w przepisie nigdzie go nie używamy. Mamy go dodać do gotującej się zupy czy traktować jako dodatek?
Dodatek, jeśli jednak chcesz, aby bulion był bardziej morski/rybny to dodaj również do gotowania jeden arkusz.
weganskie dashi? to moze big mac tez jest wganski, a zwlaszcza ten kotlet wolowy :D
Kombu dashi, czyli dashi na bazie kombu.
Nie dawno odkryłem tą (tę?) zupę. Dodaję jeszcze odrobinę papryczki piri piri oraz kilka kropel cytryny. Gorąco polecam na zimę! REWELACJA!
Dalam szpinak zamiast jarmuzu, byla pyszna!:)
Tak dla korekty. Miso – pasta. A zupa to misoshiru. Jeśli faktycznie chodzi Ci o ten japoński klasyk. Polecam zamiast glonów nori – kombu. Potem pastę miso. A tofu i inne dodatki, dodawać na końcu. Z dodatków polecam też wakame, shiitake, szpinak, bambus…
Co do pasty miso, zimą polecam mieszać z przewagą shiro, a latem z przewagą aka.
Shiro jest troszkę słodsze i jaśniejsze. Aka – słone i ciemne. Bo przecież misoshiru powinno zmieniać swój smak w zależności od pory roku – w tym cały urok :)
Jasne – zdaję sobie sprawę, że to misoshiru ;) Nie jestem jednak specem od japońskiej kuchni, nie jestem blogiem specjalistycznym i przedstawiam po prostu prostą zupę na bazie pasty miso, którą każdy będzie w stanie zrobić sobie w domu. Ale dzięki za komentarz, zawsze fajnie czegoś nowego się dowiedzieć.
Eryku, ale miso się nigdy nie gotuje! Zabija to cenne probiotyki.
jasne – dlatego lekko podgotowuję nori w wodzie, potem już tylko na małym, albo nawet wyłączonym ogniu – sprecyzowałem we wpisie, żeby nie było komplikacji ;)
ale jeśli chodzi o same probiotyki – już dość wysoka temperatura nawet bez gotowania najprawdopodobniej zabija część probiotyków
Uwazajcie na delikatne żołądki… ;-) miso może byc tak dziwnym wytworem jak kiszona kapusta czy ogorek, dżast sejin :D
jak każdy fermentowany produkt :D
szybki przepis, idealnie nadaje się do akademikowych warunków :D