Niedawno opublikowałem przepis na wegańskiego tatara. Muszę przyznać, że to boski pomysł na zrobienie czegoś smacznego z zupełnie niczego. Jednak jak zwykle przy publikacji przepisów, które naśladują potrawy mięsne, spotykam opór wśród czytelników. No bo po co wege udaje mięso?
Tak się jednak składa, że nie wszyscy wegetarianie od urodzenia nie jedzą mięsa. Tak się składa, że nie wszyscy porzucili mięso ze względów etycznych. Niektórzy kochali smak mięsa, jednak względy zdrowotne, bądź nagły przewrót ideologii ich życia zmienił jego tor i zawartość talerza. Serio, można być wegetarianinem i nadal kochać smak mięsa. Tak samo jak można kochać cukierki, ale być na detoksie cukrowym i „oszukiwać” się stewią.
Kochasz piwo, ale pijesz to bezalkoholowe, bo masz problemy z wątrobą. Wybierasz chleb bezglutenowy, lub mleko bez laktozy, bo Twój organizm nie toleruje tych składników. Wybierasz wegańskiego burgera, bo nie chcesz przyczyniać się do zabijania zwierząt.
Albo po prostu lepiej smakuje, co często się zdarza
Ja nigdy nie potrzebowałem mięsa do szczęścia. Jednak ważniejsze było wegańskie pieczenie ciast, robienie słodyczy i jedzenie czekolady. I tak właśnie do dziś mogę cieszyć się smakiem białej czekolady, dzięki coraz to większej dostępności jej wegańskiej wersji, jak również innych czekolad, które powszechnie zawierają w sobie mleko.
Wegański kotlet pod tytułem schabowy wcale nie jest kulinarnym oszustwem, jest pełnoprawnym i prawdziwym wegańskim daniem, które przypomina to mięsne. Wegańska biała czekolada wcale nie udaje tej niewegańskiej, po prostu nie zawiera w składzie mleka!
Z czego ten mięsożerny ferment powstaje? Może z tego, że roślinne wersje mięsnych dań są zwyczajnie lepsze? Zdrowsze, często smaczniejsze i przede wszystkim wolne od cierpienia zwierząt? Czy to dyskomfort, że coś roślinnego wygląda i smakuje jak mięsna wersja… ale ja muszę wcinać mięso, bo tak mnie nauczono i nie mogę się oderwać, bo będzie wstyd na osiedlu? Albo zwyczajnie mi się nie chce i łatwiej jest skrytykować?
Potrawy takie jak zapiekana pieczeń seitanowa z pieczarkami, lasagne z nerkowcowym beszamelem, bezmięsne zimne nóżki, czy skrzydełka z kalafiora to po pierwsze świetne żarcie, ale też urozmaicenie jadłospisu, które jednocześnie pomaga przypomnieć sobie smaki dawno niejedzonych potraw, czy też zwyczajnie nacieszyć oko i podniebienie, po prostu. Nieważne czy z powodów czysto etycznych, zdrowotnych, czy religijnych. Przy okazji nie ma to jak satysfakcja z tego, że nie je się wcale trawy, a dzięki dobrym pomysłom i kreatywności można wyczarować wszystko, tylko że z roślin, bez cierpienia.
Cieszmy się z większej powszechności wege produktów, ale też roślinnych przepisów, które pozwolą nacieszyć oczy i kubki smakowe oraz przywołać klasyczne, ponadczasowe smaki.
Smacznego!
Ja nie rozumiem wcale tej burzy z nazwami, czy nazwiemy to kotletem wege czy nie, to i tak w jakiś sposób uchroni przed zabiciem zwierzaka, i to jest ważne.
Jeśli ktoś robi coś, żeby komuś pomóc, nie krzywdząc nikogo (nie jedząc mięsa, bądź je ograniczając) to powinno go się w tym wspierać, albo dać mu po prostu żyć (i mówić) po swojemu, i zająć się swoim życiem i słownikiem ;)
jak to dobrze ze nie jestem sama ze swoim wariactwem. tez uwielbiam mieso i ciezko mi bez niego. nie jem 7 lat, kilka razy peklam ale w sumie idzie mi coraz lepiej. jem jajka, saly ogrod kur ex przemyslowych
W zasadzie się dubluję, bo pod postem z tatarem napisałam to samo. Moim zdaniem jest tu błąd logiczny. Jeśli porzuca się mięso z powodów ideologicznych, to nie ze względu na smak, dlatego to zupełnie zrozumiałe, jeśli mamy ochotę na „bezmięsne” mięso. Jeśli ktoś mięsa po prostu nie lubi, lub uważa że jest niezdrowe, to wówczas bym się dziwiła gdyby jadł wege mięso,również dlatego że zwykle są to osoby, które unikają wszelkich „oszustw” i „nieczystości” w pokarmie i jedzą tylko to, co „leczy z raka” :D
biała czekolada to w sumie też nie czekolada ;)
eeej, a ten przepis na lasagne z nerkowcowym beszamelem to dostane? proooszęę:D