Wyjątkowo chrupiące, z cebulą i czosnkiem, ale również nieco zbilansowane dzięki mące z ciecierzycy i podaniu z pestkami lub ziarnami. Moje ulubione placki ziemniaczane i kilka porad, jak przygotować je w najlepszy sposób!
Placki ziemniaczane w moim domu nigdy nie przypominały tych do zjedzenia w knajpach i restauracjach, a już zdecydowanie odbiegały od tych kupnych garmażeryjnych lub mrożonych. Mama zawsze przygotowywała je w taki sposób, by były jak najcieńsze i chrupiące – bez ziemniaczanej „papki” w środku i właśnie tak pamiętam je z dzieciństwa.
Dziś przygotowuję je bardzo podobnie, jednak bez jajka i praktycznie bez grama mąki. Zastępuję ją mąką z ciecierzycy, która dodaje im wyjątkowej chrupkości, ale również dodaje nieco strączkowego białka, które choć trochę bilansuje cały posiłek. Dodatek ziaren lub pestek do podania doskonale łączy się z chrupiącymi ziemniakami – które ścieram raczej na większych, niż małych oczkach tarki – dlatego po przekrojeniu nadal można wyczuć tam pojedyncze starte ziemniaki, a nie papkę.
Idealne placki ziemniaczane
Najlepszymi ziemniakami na placki są te typu mączystego – C lub BC. Do tarcia ziemniaków często używam po prostu tarki malaksera, co pozwala mi ominąć proces ręcznego tarcia i masa na placki jest gotowa w zasadzie w kilka sekund. Warto porządnie ją doprawić solą oraz pieprzem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać ulubione zioła lub przyprawy – ja bardzo lubię dodawać np. zatar lub po prostu kumin. Opcjonalnie do masy można dodać otrębów np. żytnich lub owsianych, co doda całemu daniu błonnika i obniży indeks glikemiczny.
Jeśli chodzi o smażenie – używam stalowej patelni, na której placki zdecydowanie ładniej się rumienią i są jeszcze bardziej chrupiące, niż na teflonowej. Pamiętajcie, aby tłuszcz, na którym smażycie placki (np. olej rzepakowy), był porządnie rozgrzany – dzięki temu ziemniaki na powierzchni szybko się „zamkną” i nie wchłoną gigantycznych ilości oleju, który tak czy siak zawsze lekko odciskam na kuchennych ręcznikach papierowych. Z tego też powodu poniekąd trudno obliczyć wartość odżywczą placków, ze względu na to, że nie do końca wiemy ile wchłonęły tłuszczu i ile go odcisnęliśmy.
Placuszki podaję najczęściej z kwaśną roślinną śmietanką i posypuję posiekanymi ziarnami lub pestkami, które dodatkowo uzupełniają się z mąką z ciecierzycy pod względem składu aminokwasów egzogennych, tworząc pełnowartościowe źródło białka.
Poniższy przepis to bezpieczna porcja dla 2–3 osób, ale nie ukrywam, że placki wchodzą jak szalone Po Waszych instagramowych prośbach postarałem się podać w miarę dokładne proporcje, ale dużo zależy od samego ziemniaka (wilgoci, typu), jestem jednak pewien, że wyjdą cudnie smaczne i chrupiące.
Chrupiące placki ziemniaczane
350g ziemniaków, tj. 2½ szklanki startych (około 4 sztuki)
½ białej cebuli
2 ząbki czosnku
4 łyżki drobnej mąki z ciecierzycy
1 łyżka otrębów (opcjonalnie)
ulubione przyprawy (opcjonalnie)
sól, pieprz
olej do smażenia
1. Ziemniaki, cebulę i czosnek zetrzyj na grubszych oczkach tarki lub pół na pół z tarką o mniejszych oczkach. Dodaj mąkę z ciecierzycy, sól i pieprz oraz opcjonalnie dodatkowe składniki. Wszystko porządnie wymieszaj, a nawet wyrób ręką.
2. Na patelni rozgrzej olej i za pomocą łyżki nakładaj masę na placki. Kolejno rozciągnij je lekko, aby były bardziej płaskie i smaż, aż zaczną się rumienić od spodu i będą odchodzić od patelni. Powtórz to samo odwracając je na drugą stronę za pomocą szpatułki.
3. Usmażone placki przełóż na ręcznik papierowy i podawaj z ulubionymi dodatkami. Smacznego!
Smakowało?
Wesprzyj mnie i postaw symboliczną kawę, aby pojawiało się więcej takich przepisów!
A czy może być mąka kukurydziana? Pozdrawiam :)
Myślę, że tak, chociaż to ciut inna mąka jednak :)
Czy pieczone w piekarniku też mają szansę pyszne wyjść? Może próbowałeś kiedyś?
Pozdrawiam, dzięki za odpowiedź:))
Kiedyś robiłem smażone i to nie było w ogóle nic podobnego, bardziej kotlety ziemniaczane ;) Wiem, że niektórym wychodzą, ale mnie to w ogóle nie smakuje, więc po prostu smażę.
Ja zawsze najpierw podsmażam na patelni, a później wrzucam do piekarnika na termoobieg dla dodatkowej chrupkości – wtedy nie potrzeba aż tyle oleju na patelni, a wychodzą wyśmienite!
Otrąb a nie otrębów – bardzo proszę ))
Już chyba podrzucałem ten link tutaj w dyskusji, ale proszę jeszcze raz:
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;11517
PS. Ja tu tylko gotuję :D
Moja mama zawsze podaje z kapustą kiszoną, nie śmietaną,
połączenie idealne!
Dziś zrobione – wyszły przepyszne dziękuję za przepis :)