Mój (bardzo za) krótki wypad do Berlina.
Stolica Niemiec przez niektórych uznawana jest za europejską wegańską-stolicę.
Słusznie.
Dzięki nocnym autobusom, które łączą Warszawę z Berlinem udało mi się w końcu (nie byłem tam przez ponad rok!) wybrać na dwa dni. Był to pierwszy raz za mojego weganizmu, ale to nie przeszkodziło zupełnie w podróży, a wręcz przeciwnie, pozwoliło odkryć kompletnie nowe miejsca, smaki i inspiracje.
Zdecydowanie nie będę umieszczać tutaj mapek jak trafić do Bramu Brandenburskiej, ani wieży telewizyjnej, chciałbym podzielić się jedynie kilkoma spostrzeżeniami, a przede wszystkim, zdjęciami.
Przyznaję, była to gastroturystyka. Zwiedzanie kawiarni i zajadanie się dziwnymi ciastami.
Na pierwszy strzał genialne Goodies na Warschauer Str., które serwuje prze, ale to przegenialne ciasta. Aż dziw bierze, że takie coś da się zrobić.
Tak powinno być wszędzie, wszystko opisane, czy wegańskie, czy z orzechami czy z glutenem.
Raj na ziemi – możecie wziąć na wynos.
A Veganz, o którym coraz głośniej, coraz bardziej międzynarodowo? Przyznam, że jak dla mnie zdecydowanie średnio. Owszem wybór niesamowity, czekolady, mięsa, parówki, granulaty, książki, czipsy jarmużowe, no dosłownie wszystko. Jednak wszystko kosztuje swoje i o dwa razy za dużo, mam nadzieję, że z promocją weganizmu i ew. powszechnością ceny staną się normalne.
Dodam, że sporo asortymentu dostępnego w Veganz mamy obecnie w warszawskim Evergreenie. Ok, tylko 4 rodzaje białej czekolady a nie 10, jednak cena bardzo zbliżona jak nie nawet taniej!
Jeśli chodzi o wegański fastfood niewiele udało mi się zaliczyć (no tak, wolałem wcinać powyższe jogurciki – dostępne w byle jakim markecie, a wygrywa Netto z mlekiem roślinnym za 0,89€ i przepysznym tofu-bolognese za 1,89€), ale w osławionym Yellow Sunshine byłem.
Na uwagę każdego weganina w Berlinie na uwagę zasługuje również Dolores Burrito.
Owszem nie jest to miejsce wegańskie, jednakże oferuje dwie wersje burrito bez produktów odzwierzęcych, sami również możecie sporządzić swoją wersję z podanych składników.
Burrito z sojowym 'mięsem’, limonkowy ryż, czarna fasola, orzechowy sos i guacamole – genialny!
Już poluję na tanie przejazdy i wyczekuję kolejnej wizyty w Berlinie, do zobaczenia!
Berlin juz w piatek. Akurat na roczek weganizmu pojde jesc ciasta :)
Mam nadzieję, że jogurty alpro pojawią się też u nas niedługo. W Holandii pamiętam, że były dostępne w każdym supermarkecie za normalne pieniądze. I były pyszne. Dużo bym dała, żeby i u nas były dostępne tak powszechnie i tanio!
jogurty alpro soya wygrwają! zawsze jak jadę do Holandii najbardziej cieszą mnie te jogurty, mleko alpro soya o połowę tańsze, 500g tofu za 1,20 euro a najlepiej jest jak trafię na nasiona chia na promo pół kg za 9 euro :) do tego wizyta w tureckim supermarkecie po mięte nane i tahine i siódme niebo tuż tuż :)
Planuję to od lat i coś nie mogę się zebrać. Jak będziesz przejeżdżał przez Poznań – a przecież będziesz – zgarnij mnie!:D
W takim razie ja tez koniecznie musze sie tam wybrać, jeszcze w te wakacje!